przyznam, że obejrzałam ten film (?) świeżo po zakończeniu czterech sezonów "Jane the virgin" powodowana wielką sympatią do tytułowej bohaterki. niestety, zmarnowałam półtorej godziny. braków nie rekompensuje nawet obecność Giny Rodriguez, która zwyczajnie pajacuje zamiast grać. i te rażące analogie do Jane - zaczynając od imienia (Jenny), poprzez życie z pisania i zawody miłosne. na serio - Netflix spróbował usmazyc kotlet na oleju po najlepszym daniu w restauracji, ale skończyło się to dla gości niestrawnością.
odradzam.