i niewiarygodności całej historii. Niewiarygodności emocjonalnej, bo teoretycznie ta opowieść mogła się zdarzyć, nawet banda radykalnych nudystów. Zdaję sobie sprawę, że to film o różnych rodzajach samotności kryjących się za pozorną wolnością. O radzeniu sobie ze stratą, odrzuceniem, nieumiejętnością budowania relacji. I oczywiście wniosek ostateczny - miłość nas wyzwoli. Nie mówi nic nowego, a razi przekombinowaniem. Absurdalny humor i równie absurdalna logika zdarzeń nie przemawiają do mnie. To rzadkie, ale nie było ani jednego momentu, żebym odczuwała jakieś emocje i polubiła choć troszeczkę chociaż jednego bohatera.