Rozumiem że większość osób którzy dają niską ocene czytali książke która była pewnie bardzo dobra i nie podoba im się ekranizacja ale bez jaj film jest naprawdę dobry (Nie czytałam książki więc nie mam porównania)
Nie czytałem książki a film jest fatalny. Od dawna, od lat nie widziałem takiej szmiry, jakby mi ktoś w twarz napluł. Jakieś głupie, niezwiązane z fabułą wątki, kompletnie idiotyczne sceny a zakończenie to po prostu katastrofa. Komuś się zamarzył klimat Finchera, skandynawski kryminał. Wyszedł taki gniot, że po obejrzeniu trzeba iść do onkologa na badania.
Choćby to dziwne urządzenie, z którym wszędzie chodziła ta policjantka. Co to w ogóle miało być i po co to dodano? Albo po cholerę wprowadzili ten wątek olimpiady w Oslo? Albo ten dziwaczny niby-koncert, na który Harry zabrał Olega. Jeśli dobrze pamiętam książkę to oni chyba poszli na koncert Slayera i Slipknot?
Hmmm to urządzenie pomagało szybciej kojarzyć wydarzenia i bez niego (lub Katherine jego obslugujacego) Harry by tak szybko nie zatrybil, ze chodzi o seryjnego? Harry ignorowal wynalazki cywilizacji i chodzilo byc moze o skontrastowanie nowoczesnej technologii z jego staromodnymi metodami? Moze to tez byl product placement jakiegoś nowego wynalazku? A moze chodzi o pokazanie potencjalnemu przestepcy, ze policja jest wspaniale wyposazona? A może brakowało paru minut i trzeba bylo cos wcisnac?
Mozna bylo sie go pozbyc, ale nie powiem, zeby jakos specjalnie mi przeszkadzal.
W książce wyglądało to tak, że... Harry dostał list dużo wcześniej i w książce miał on zupełnie inną treść. Cytuję: "Wkrótce spadnie pierwszy śnieg. Wtedy on znów się pojawi. Bałwan. A kiedy zniknie, okaże się, że znów zabrał kogoś ze sobą. Musisz zadać sobie pytania: "Kto ulepił bałwana? Kto lepi bałwany? Kto urodził The Murri?". Bo bałwan sam tego nie wie." The Murri to "pseudonim" seryjnego mordercy, z którym Hole miał styczność wcześniej. Dzięki temu listowi i dwóm zabójstwom z ulepionymi bałwanami Harry dosyć szybko doszedł do wniosku, iż mamy do czynienia z seryjnym zabójcą. Dla mnie wrzucanie tego urządzenia to pomyłka, jak cały ten film. Jestem na 40 minucie i nie zliczę ile to razy już mnie zażenowanie złapało. Ten film już od pierwszej sceny nie ma nic wspólnego z książką..
Slayer i Slipknot nie pasowałby do klimatu filmu :-)
Tak czy owak sam pomysł kolesia co lepi balwany przed morderstwem jest śmieszny
Po co dodano wątek z laską, której Arve robi zdjęcie telefonem i mówi "idiot"? Czyżby miało się to rozwiązać dopiero w rzekomym sequelu? A tak w ogóle, strasznie głupia była ta sytuacja kiedy Harry wszedł do swojego mieszkania. Z radia leci "Popcorn", a on nie każe dezynsekatorowi ściągnąć maskę, tylko rzuca krzesłem i wrzeszczy: "Get out!". Prawdopodobnie miał mordercę na widelcu
Mam dokładnie takie same odczucia. Książki nie czytałam, wątki z sobą niepowiązane, brak rozwinięcia znaczących treści dla akcji filmu. I niestety nawet mój kochany Michael F. nie uratował tego filmu - nie dało się go zwyczajnie niczym uratować. Akurat jestem na świeżo po 4 sezonach "Mostu nad Sundem" i chciałam pobyć w klimatach skandynawskich. Strata czasu przy Snowman...
Film nienajgorszy, książka lepsza. Jedno tylko jest nieco... smieszne. Morderca co lepi bałwany przy morderstwie jest tak glupie, ze psuje caly efekt.
Moze to bylo zainspirowane "It" Stephen King'a?... nie wiem, ale ten motyw ma taka sile rażenia jak seryjny morderca obierajacy kalarepe przez zabiciem, albo wampir golacy lydki przed wyssaniem krwi. Nie wiadomo czy smiac sie czy plakac
100% racji, pomijając głupi i śmieszny motyw lepienia balwanow w okolicach miejsca zbrodni, książka jest znakomita.
W ogóle chyba wszystko co czytałem Nesbo mi sie podobało i jesli w stosunku do filmu ktos ma oczekiwania, takie jakie ma sie po przeczytaniu swietnej książki to filmem "opartym na motywach" bedzie srogo zawiedziony
Ja akurat czytałam całą serię o Harrym, ale też wcale nie uważam, zeby to był aż tak marny film. Po opiniach spodziewałam się czegoś znacznie gorszego. Jedyne, czego nie rozumiem, to spłycenie motywu zabójcy. Tam przecież wcale nie chodziło o sam fakt, że matka "się puszczała", że dziecko nie wie kto jest naprawde jego ojcem, a o to, że wszystkie te dzieci w związku z niewiernością matki miały różne przypadłości (choroby) po prawdziwych ojcach i w związku z tym cierpiały za jej "błędy". Motyw książkowy był po prostu dużo lepszy, głębszy. Ale film nie taki straszny.
Książki nie czytałam, zatem nie mam podstaw, by uważać, że film nie spełnia moich oczekiwań. Za to podoba mi się fabuła, klimat, nawet do gry aktorskiej nie mam większych zastrzeżeń, choć może wolałabym słyszeć język norweski. Osobiście nie przeszkadza mi ten dziwny laptop, ani lepienie bałwana.
Rowniez mysle, ze ocena dosyc zanizona, a na IMDB jest jeszcze nizsza 5.1. Ale to kwestia gustu. Nie czytalem ksiazki jak autor postu i tez nie ma odniesienia, ale ogolnie mnie sie podobal, ma fajny klimat, polecam :)
Nie czytałem książki , a film uważam za dobry ! Ludzie wy chyba kiepskich filmów nie widzieliście ?! Wasze bezsensowne wątki , idąc waszym tokiem myślenia , wszystkie filmy można tak określić że mają idiotyczne wątki , ale co film ma trwać 10 min?