Dzięki problemom we współpracy z Kinskim, udało się zrobić ciekawą, nietypową scenę (mam na myśli drugą scenę z jego udziałem, w której tłumaczy coś głównemu bohaterowi, pojawiając się w różnych miejscach pokoju), co nie wiem czy zostało odebrane w ten sposób przez innych oglądających.
Główny bohater filmu jest grany przez Barry'ego Hickey'a, który nie wywołał we mnie żadnej pozytywnej emocji, a ów postać to gość, któremu przytrafiają się różne dziwne sytuacje. Film jest dziwny, jest to bardzo B-klasowy B-klas, który zawiera poza scenami z Kinskim, inne niezłe sceny, przynajmniej w moim mniemaniu. Ogólnie przyznam, że podoba mi się dziwna atmosfera jaka panuje w tym filmie, zwróciłem uwagę na scenę, gdy Gene brał prysznic, a w łazience były różne karaluchy, pająki, czy chociażby na sceny z pokojówką, którą grała tajemnicza z wyglądu Joycelyne Lew. Poza tym fabuła filmu to kompletny żart, no i pomimo pozytywnych elementów jakie znalazłem, swobodne dotarcie do końca filmu wiąże się z problemami, więc jest to dziełko dla wytrwałych.