i nie masz czasu na umieranie.
Barry Corbin wypadł jako kosmonauta wyśmienicie, dałem się ponieść magii kina i uwierzyłem wtedy, że jest kosmonautą. Tam w "Przystanku Alaska" w latach 90tych wszyscy byli dla nas widzów jak rodzina, dobrze to pamiętam, w TV nie było zbyt dużo dobrej produkcji serialowej i filmowej. Ten serial zapadł mi w pamięć, do dzisiaj miło go wspominam. Pamiętam jak Dr Fleischman śmigał na Harleyu po Alasce, to jeden z ostatnich odcinków i ta jego mina jak gość wcinał słoninę w samolocie, czyli czysty cholesterol, nasz popularny w Polsce pyszny, niezdrowy "Smalec" :)
Znalazłem w moment coś takiego o tym kochanym serialu:
http://marzenia-i-koszmary.blogspot.com/2013/12/wczoraj-i-dzis-przystanek-alaska .html
No i git.
Przeczytałem od deski do deski - czy jak tam się powinno w necie wyrażać.
Mam na DVD całość serialu, podglądam dość systematycznie - to chyba jedyny taki serial, bo nawet "Dr House'a" tak często nie przeglądam. Ani "Crime Story" czy "Cudownych lat".
No i git.
Przeczytałem od deski do deski - czy jak tam się powinno w necie wyrażać.
Mam na DVD całość serialu, podglądam dość systematycznie - to chyba jedyny taki serial, bo nawet "Dr House'a" tak często nie przeglądam. Ani "Crime Story" czy "Cudownych lat".
No i git.
Przeczytałem od deski do deski - czy jak tam się powinno w necie wyrażać.
Mam na DVD całość serialu, podglądam dość systematycznie - to chyba jedyny taki serial, bo nawet "Dr House'a" tak często nie przeglądam. Ani "Crime Story" czy "Cudownych lat".