Dokładnie, film o niczym. No bo o czym? O tym szczęśliwym i nieszczęśliwym związku? O niszczycielskiej namiętności? Chemii w obu tych parach nie było, postacie bardzo papierowe, bez charakterów, trudno o jakieś wnioski i przemyślenia, fabuła też niespójna..

Film o uczuciach pozbawiony uczuć - ani pasji ani namiętności, nie ma śladu żalu, goryczy - gdzie tu parne, gorące lato?
Bohaterowie jak na Phillipa Garrela zwykło, oczywiście reprezentują dumne środowisko artystów, co sugeruje, że mamy do czynienia z tyradą o ludziach uduchowionych i na swój sposób wybitny. Niestety postaci są mało wyraziste, sztampowe, nudne wręcz przeźroczyste, wypowiadające błahe frazesy. Między parą głównych bohaterów nie ma śladu uczucia, ich historia to zlepek kilku nic nieznaczących scen, które w ogóle nie obrazują zmierzchu miłości. Naiwna, a momentami kretyńska narracja przelała czarę goryczy..

I ten twór rzekomo ma nawiązywać do "Pogardy" Godarda? Wolne żarty...
Wcale się nie dziwię, że film nie trafił do polskich kin... Tym razem polscy dystrybutorzy postąpili rozsądnie.

Serio miał niby nawiązywać? W ogóle mi to przez głowę nie przeszło...Bellucci w ogóle gra czasem w kiepskich produkcjach, ktore są potem znane tylko dzięki niej. Podobnie rozczarował mnie "Mężczyzna, ktory kocha" - to samo, o uczuciach bez uczuć, nuda, flaki z olejem i irytujący bohaterowie.

Widzę, że mamy podobny gust, bo "Mężczyzna, który kocha" również mnie bardzo rozczarował - emocjonalna kostnica!

Zgadzam się. Film o niczym, żadnego przesłania nie znajdzie się nawet na siłe. Szkoda, bo aktorzy byli świetni. Nie obejrzałabym Go do końca gdyby nie Monica.

Zgadza się, dobry komentarz...